DALEKOSIĘŻNE KONSEKWENCJE KONFLIKTU NA UKRAINIE
Obywatele Ukrainy zdecydowanie bronią swojego kraju przed rosyjską okupacją, co ma daleko idące konsekwencje nie tylko dla ich własnego narodu, ale także dla Europy i całej światowej społeczności.
Do 1991 roku Ukraina była republiką wchodzącą w skład ZSRR. To właśnie w tym czasie my, naród ukraiński, byliśmy orędownikami demokracji, integracji europejskiej i wdrażania reform. Jednak podczas gdy Ukraina podążała ścieżką ku niepodległości, Moskwa postanowiła trzymać się idei wskrzeszenia Związku Radzieckiego. Białoruś również podążyła w tym kierunku, podczas gdy kraje bałtyckie poczyniły kroki w kierunku integracji z Unią Europejską (UE) i NATO. Z drugiej strony Kreml nigdy nie wyraził poparcia dla wyborów dokonanych przez te kraje, aby zdystansować się od bliskich relacji z Federacją Rosyjską.
Litwa była pierwszym krajem, który skonfrontował się z rzeczywistością, że Rosja nie ma zamiaru przyznać pełnej autonomii swoim byłym republikom składowym. 11 marca 1990 roku proklamacja niepodległości spotkała się z całkowitym odrzuceniem ze strony Kremla. W pierwszych miesiącach 1991 r. siły rosyjskie rozpoczęły atak na litewską kontrolę graniczną zabijając ośmiu niewinnych cywilów.
W 1991 roku Mołdawia znalazła się w centrum uwagi. Kreml i jego wojsko udzieliły wsparcia w krótkim starciu między mołdawską armią, a grupami separatystycznymi. Separatyści, wspierani przez Rosję, okazali się de facto zwycięzcami, ogłaszając niepodległość i ustanawiając Naddniestrzańską Republikę Mołdawską. Pomimo nieformalnego zapewnienia przez Moskwę pomocy gospodarczej, wojskowej i politycznej, nie uznała ona oficjalnie regionu za suwerenny podmiot.
Kontynuując swój nieubłagany marsz, Rosja zainicjowała konflikt rosyjsko-gruziński w 2008 roku, angażując nie tylko dwa narody, ale także samozwańcze republiki Abchazji i Osetii Południowej, przy niezachwianym wsparciu, którego im udzieliła. Gdy wojna dobiegła końca, Gruzja zrzekła się kontroli nad tymi regionami, torując Rosji drogę do oficjalnego uznania Abchazji i Osetii Południowej za suwerenne terytoria. W strategicznym posunięciu Rosja utworzyła bazy wojskowe w tych regionach, przymusowo wysiedlając etnicznych Gruzinów z ich domów.
W tym okresie Ukraina stosowała wieloaspektowe podejście, które umożliwiło jej ustanowienie i utrzymanie korzystnych więzi zarówno z Federacją Rosyjską, jak i państwami zachodnimi. Niemniej jednak, dynamika ta uległa znaczącej transformacji. W listopadzie 2013 r. prezydent Wiktor Janukowycz odmówił poparcia umowy stowarzyszeniowej z UE, a następnie zbliżył się do Moskwy.
Niezadowolenie Ukraińców wywołało zamieszanie, skłaniając ich do demonstracji na ulicach Kijowa i innych miast. Podczas gdy Ukraińcy walczyli o swoje prawa i aspiracje do przystąpienia do UE, Rosja zajęła Krym i wsparła ruchy separatystyczne w Doniecku i Ługańsku. Wynik był analogiczny do poprzednich sytuacji, ponieważ separatyści, wspierani przez rosyjskie siły zbrojne, ogłosili samozwańcze „D/LNR”, które obecnie kontrolują część obwodu donieckiego i ługańskiego.
Decyzja Kremla o wzmocnieniu swojej pozycji w konflikcie była przede wszystkim podyktowana odmową Ukrainy pójścia na ustępstwa podczas spotkań, obawami o łamanie prawa międzynarodowego, nieuznawaniem Krymu za suwerenne terytorium Rosji (mimo że tak nie jest) oraz postrzeganą niezależnością samozwańczej „D/LNR”.
Próbując usprawiedliwić swoje kontrowersyjne działania, Moskwa ogłosiła kolejną inwazję na Ukrainę, powołując się na dwa główne powody: wzrost liczby „neonazistów” na Ukrainie i rosyjskie pragnienie ochrony narodu ukraińskiego. Innym wysuwanym argumentem była rzekoma agresja NATO, które było postrzegane jako rozszerzające swoje granice niebezpiecznie blisko Federacji Rosyjskiej. Należy jednak zauważyć, że w 2014 roku naród ukraiński podjął świadomą decyzję o dążeniu nie tylko do integracji europejskiej, ale także euroatlantyckiej.
Rosja niedawno umieściła swoje siły nuklearne w „specjalnym reżimie bojowym”. Odnosząc się do podobieństw do postaci Doktora Strange’a, prezydent Rosji przedstawił 27 lutego koncepcję potencjalnego konfliktu nuklearnego.
Czy zagrożenie jest realne? Warto wspomnieć, że intencje Putina nie są łatwe do przewidzenia, co mogliśmy wcześniej zaobserwować podczas tak zwanych „ćwiczeń wojskowych” Rosji i ich twierdzeń, że nie chcą całkowitej wojny z Ukrainą, tylko po to, by później przekroczyć granice mojego kraju z siłami zbrojnymi.
Chociaż uciekanie się do eskalacji nuklearnej w obecnych okolicznościach może wydawać się nielogiczne, kluczowe jest uwzględnienie kontekstu historycznego. Rosja konsekwentnie polegała na broni jądrowej jako kluczowym elemencie swojej strategii wojskowej od 1999 roku, odnosząc się do niej jako narzędzia „deeskalacji”. Biorąc pod uwagę ten precedens, nie jest wykluczone, że Rosja użyje broni jądrowej. Co więcej, skłonność Putina do podejmowania nieprzewidywalnych decyzji może potencjalnie wywołać konflikt.
Od rozpoczęcia rozległego konfliktu 24 lutego, Ukraina oficjalnie oświadczyła, że rosyjskie siły zbrojne przejęły władzę nad elektrownią jądrową w Czarnobylu, co spowodowało wzrost poziomu promieniowania. Następnie, 4 marca, Rosjanie rozpoczęli naloty i z powodzeniem zdobyli elektrownię jądrową w Zaporożu, która jest największym tego typu obiektem w Europie.
Obecnie ukraiński rząd przejął kontrolę nad elektrownią jądrową w Czarnobylu, a poziom promieniowania pozostaje w granicach akceptowalnych parametrów. Niemniej jednak istnieje możliwość, że Rosjanie wykorzystają swoją władzę nad elektrownią jako sposób na zmuszenie Ukrainy i państw zachodnich do ustępstw, wykorzystując groźbę eskalacji poziomu promieniowania. Ponadto Rosjanie mogą próbować przekazać im kontrolę nad elektrownią jądrową w Zaporożu.
Oprócz Ukrainy, Związek Radziecki obejmował 14 dodatkowych republik, w tym Estonię, Litwę i Łotwę, które są obecnie dumnymi członkami NATO. W związku z tym niezwykle ważne jest, aby zachować czujność w odniesieniu do Suwalszczyzny, odcinka lądu o długości około 100 kilometrów położonego między Litwą, a Polską. Obszar ten może potencjalnie stać się nowym ogniskiem rosyjskiej agresji, ponieważ służy jako główny kanał transportu sił NATO do krajów bałtyckich.
Znaczenie Przesmyku Suwalskiego dla Federacji Rosyjskiej polega na jego roli jako kluczowego połączenia dla komunikacji lądowej i powietrznej z obwodem kaliningradzkim, który służy jako baza dla dowództwa Marynarki Wojennej Państw Bałtyckich.
Ze względu na bliskość terytorium Białorusi na południowym wschodzie, Suwałki znajdują się w niepewnej sytuacji.
Jednocześnie Kreml nie ustaje w prowokacjach i podżeganiu do konfliktu. W ramach pokazu agresji, 25 lutego rosyjski okręt dokonał ataku na statek „Millennium Spirit” w pobliżu ukraińskiego portu Jużny. 2 marca cztery rosyjskie myśliwce naruszyły szwedzką przestrzeń powietrzną nad Morzem Bałtyckim, lekceważąc decyzję Szwecji o ograniczeniu dostępu dla rosyjskich samolotów.
Jest zatem oczywiste, że konsekwencje tej wojny wykraczają poza granice Ukrainy i Rosji. Triumf Ukrainy ma ogromne znaczenie dla ogólnego bezpieczeństwa Europy. To właśnie dlatego Ukraina wzywa NATO do podjęcia niezbędnych kroków w celu ograniczenia jej przestrzeni powietrznej, ponieważ większość jej dotychczasowych strat była wynikiem nieustannego ostrzału i ataków rakietowych.
Milczenie w tym przypadku może okazać się kosztownym błędem dla NATO, ponieważ niespodziewane wtargnięcie Rosji na Ukrainę, swego czasu również było ogromnym zaskoczeniem dla wszystkich.
11.12.2023
SKUTKI „RESETU” W POLITYCE UZBEKISTANU
9 lipca odbyły się wybory prezydenckie w Uzbekistanie, z których zgodnie z oczekiwaniami zwyciężył obecny przywódca Szewkat Mirzijojew. Wydarzenie to oznaczało zakończenie projektu „nowego Uzbekistanu”, ogłoszonego przez prezydenta podczas przemówienia inauguracyjnego w 2021 r. W następstwie dwudziestu lat autorytaryzmu pod rządami Islama Karimowa, Mirzijojewowi udało się wprowadzić w kraju pewien stopień liberalizacji. Pomimo wysiłków na rzecz stworzenia nowego, ulepszonego Uzbekistanu, naród jest wciąż daleki od osiągnięcia społeczeństwa demokratycznego poprzez reformy polityczne. Choć reformy konstytucyjne zostały wdrożone, ostatecznie doprowadziły one do koncentracji władzy przez Szewkata Mirzijojewa, centralizacji rządu i umożliwienia mu pozostania na stanowisku prezydenta do 2037 r. poprzez praktykę „zerowania” kadencji prezydenckiej.
Pomimo obietnic złożonych przez obecnego prezydenta Uzbekistanu poprawy jakości życia w kraju, nadal pozostają nierozwiązane kwestie, takie jak wadliwy system gospodarczy, napięcia społeczne i szerząca się korupcja. Oprócz tych problemów istnieją również problemy związane z separatyzmem w Karakalpakstanie i niepokojami geopolitycznymi w regionie. Niedawna inwazja Rosji na pełną skalę na Ukrainę tylko pogłębiła niestabilność na tym obszarze. Obecnie, Uzbekistan aktywnie zabiega o ugruntowanie swojej pozycji w wyłaniającym się porządku globalnym. Stwarza to wiele perspektyw dla kraju, ale stwarza także szereg zagrożeń. Wśród pojawiających się pytań pojawia się niedawna reforma konstytucyjna i jej długoterminowe implikacje dla władzy Szewkata Mirzijojewa i Taszkentu. Dodatkowo, sytuacja w regionie Karakalpakstanu, znanym z tendencji buntowniczych, może potencjalnie ulec eskalacji. Interesująca jest także rola Uzbekistanu w krajobrazie geopolitycznym Azji Środkowej. Warte rozważenia są opinie mieszkańców Taszkentu na temat konfliktu rosyjsko – ukraińskiego i ich reakcje na zmieniającą się rzeczywistość.
Koncepcja „konstytucyjnego resetu” koncentruje się wokół potrzeby ponownej oceny i potencjalnego przedefiniowania podstawowych praw i zasad rządzących społeczeństwem. Jest to wezwanie do działania dla obywateli, aby zaangażowali się w krytyczną refleksję i analizę obecnych ram konstytucyjnych oraz zastanowili się, czy nadal służą one potrzebom i wartościom ludzi, którymi rządzą. „Reset” może polegać na zmianie dotychczasowej konstytucji lub nawet stworzeniu zupełnie nowej, lepiej odzwierciedlającej zmieniające się potrzeby i aspiracje społeczeństwa. Jest to odważny i niezbędny krok w kierunku zapewnienia, że demokracja pozostanie solidna i szybko reaguje na zmieniające się czasy. Po triumfie w wyborach prezydenckich w 2021 roku przywódca Uzbekistanu Szewkat Mirzijojew ujawnił plany modyfikacji konstytucji. Będzie to piętnasta reforma konstytucyjna kraju od czasu uzyskania niepodległości. Podczas przemówienia inauguracyjnego 6 listopada 2021 r. prezydent Mirzijojew przedstawił koncepcję „nowego Uzbekistanu”, która zakłada rewizję ustawodawstwa pierwotnego państwa i przebudowę jego struktury społeczno – politycznej. Pomimo ograniczeń narzuconych przez reżim autokratyczny, rząd podjął wspólne wysiłki w celu zwiększenia przejrzystości procesu nowelizacji. Utworzono stronę internetową, na której obywatele mogli zgłaszać własne propozycje zmian w konstytucji, a ostateczne przyjęcie reform poddano ogólnokrajowemu głosowaniu. Jednak proces ten nie był pozbawiony wyzwań. Ze względu na zamieszki w Karakalpakstanie przyjęcie proponowanych poprawek musiało zostać przełożone, a w ostatecznej wersji konieczne było wprowadzenie kilku zmian.
Konstytucja Republiki Uzbekistanu w swojej najnowszej wersji przeszła znaczące zmiany, które można ogólnie podzielić na dwie odrębne sekcje. Celem redefinicji praw obywateli jest podniesienie poziomu „godności ludzkiej”, jak stwierdził Mirzijojew. Wiąże się to z ustanowieniem Uzbekistanu „państwem opiekuńczym”, co obejmuje zagwarantowanie dostępu do świadczeń socjalnych i zwiększenie pomocy finansowej dla ludności. Realizacja pomysłów reformatorskich obejmuje kilka kluczowych etapów. Po pierwsze, konieczne jest przeniesienie na Senat odpowiedzialności za powoływanie szefów Agencji Antykorupcyjnej i Izby Obrachunkowej. Po drugie, istotnym aspektem zmian byłoby wydłużenie kadencji prezydenta z pięciu do siedmiu lat. Środek ten umożliwi większą ciągłość i stabilność zarządzania.
Motywacją do reformy konstytucyjnej w Uzbekistanie była przede wszystkim ostatnia nowelizacja, która pozwoliła obecnemu prezydentowi Szewkatowi Mirzijojewowi kandydować na trzecią kadencję. Nowelizacja ta skutecznie zanegowała poprzednią wersję, która ograniczała prezydenturę do dwóch kadencji. Zatem pozostałe poprawki mają w większości charakter ozdobny i nie mają większego wpływu na ramy polityczne kraju. Co ciekawe, porównywalne rewizje przeprowadzono w Federacji Rosyjskiej w 2020 r. i w Kazachstanie w roku poprzednim. Referendum konstytucyjne w Uzbekistanie odbyło się 30 kwietnia i uzyskało poparcie 90,21% obywateli, którzy głosowali za zmianą konstytucji. Niedługo potem, 8 maja, prezydent Mirzijojew ogłosił przedterminowe wybory. Należy zauważyć, że kraj znajdował się wcześniej pod opresyjnymi rządami Islama Karimowa – państwa policyjnego, które terroryzowało Uzbekistan przez 26 lat.
Omawiając rządy zmarłego dyktatora, widać, że wolność słowa była pojęciem systematycznie tłumionym. Represjonowano także opozycję, dochodziło do masowych strzelanin, jak ta, która miała miejsce w Andiżanie w 2005 roku. Po śmierci dyktatora do władzy doszedł były szef rządu Szewkat Mirzijojew. Nowy prezydent zapoczątkował szereg reform i działań częściowej liberalizacji, mających na celu poprawę klimatu polityczno – gospodarczego w Uzbekistanie. Jednym z jego pierwszych działań było usunięcie skorumpowanych urzędników i przedstawicieli klanu Karimowów z organów rządowych i bezpieczeństwa. Dodatkowo wprowadzenie paszportów biometrycznych ułatwiło obywatelom Uzbekistanu podróżowanie za granicę, a likwidacja sowieckiego systemu „wiz wyjazdowych” dodatkowo ułatwiła ten proces. Dewaluacja waluty krajowej, którą obcięto o połowę, również okazała się udaną reformą pod rządami nowego rządu. Działania te cieszą się dużym poparciem społecznym dla Mirzijojewa, ale jednocześnie zwiększają oczekiwania co do „nowego Uzbekistanu” i przyszłej polityki rządu.
Pomimo zewnętrznego wizerunku prezydenta naciskającego na reformy, Uzbekistan pod rządami Mirzijojewa w dalszym ciągu boryka się z długotrwałymi problemami, takimi jak korupcja, inflacja i problemy w sektorze energetycznym. Śledztwo w sprawie korupcji w branży gazowniczej oraz powiązań rodziny prezydenta z chińskimi przedsiębiorstwami było szokiem dla społeczeństwa. Zeszłej zimy ekstremalnie niskie temperatury sparaliżowały lokalną sieć energetyczną, przez co niektórzy obywatele nie mieli innego wyjścia, jak tylko rozpalić ogniska na swoich werandach. Trwająca wojna rosyjsko – ukraińska również przyczyniła się do gwałtownego wzrostu inflacji w Uzbekistanie, wywierając jeszcze większą presję na władze. Jednak pomimo tych wyzwań Mirzijojew nadal cieszy się dużym poparciem społeczeństwa. W rezultacie uznano, że dla utrzymania zadowalającego wyniku przedterminowe wybory prezydenckie są konieczne.
10 lipca zakończyły się przedterminowe wybory prezydenckie w Uzbekistanie, które przyniosły spodziewane rezultaty. Zwycięzcą został Szewkat Mirzijojew, który uzyskał 87% głosów przy 70% frekwencji. Przedstawiciele opozycji zostali prawie wyeliminowani, a pozostali rywale Mirzijojewa mieli niewielkie poparcie, co doprowadziło do jego miażdżącego zwycięstwa. Reelekcja, dzięki reformie konstytucyjnej, pozwala mu utrzymać władzę w Uzbekistanie przez kolejne 14 lat. Te nowe realia polityczne potwierdzają dominującą pozycję przedstawicieli „klanu Samarkandy”, którego członkiem jest Mirzijojew, oraz jego sojuszników u władzy. U zarania XXI wieku Mirzijojew rozpoczął swoją wspinaczkę do władzy jako administrator regionu Samarkandy.
Utworzenie „nowego Uzbekistanu” to zwykły wybieg mający na celu zapewnienie trwałości Szewkata Mirzijojewa na stanowisku prezydenta. Co więcej, wskazuje to na potencjalny regres w kierunku preferowanego przez Karimowa rygorystycznego reżimu autokratycznego. Obecnie w Uzbekistanie wywierana jest ciągła presja na organizacje opozycyjne, media, dziennikarzy i blogerów. Międzynarodowa organizacja Reporterzy bez Granic opublikowała niedawno raport, z którego wynika, że wolność prasy w Uzbekistanie spadła w ciągu ostatniego roku o cztery pozycje, zajmując 137. miejsce na liście. Co więcej, wbrew twierdzeniom władz, strona internetowa Radia Freedom jest w kraju zakazana.
W odniesieniu do Uzbekistanu droga do reform i liberalizacji jest powolna, ale stanowi znaczną poprawę w porównaniu z poprzednim policyjno-autorytarnym reżimem Karimowa. Obecny prezydent Szewkat Mirzijojew to inny rodzaj autokraty w Azji Centralnej, bo ceni opinię społeczeństwa, która czasami wpływa na jego decyzje. Szanse na demokrację w Uzbekistanie są nadal niewielkie, ale powrót do totalnej dyktatury nie jest już możliwy. Taktyka rządów Mirzijojewa, taka jak represjonowanie opozycji i brutalne traktowanie protestujących, w dalszym ciągu przypomina postępowanie Karimowa, ale są to odosobnione przypadki. Jednym z takich przykładów były lipcowe zamieszki w Karakalpakstanie, które mogły wywołać dalsze tendencje separatystyczne na tym obszarze.
„Test Rebelii” jest kompleksowym narzędziem oceny, mającym na celu ocenę odporności danego systemu politycznego na wewnętrzne niepokoje, powstania i bunty. Badając kluczowe czynniki przyczyniające się do stabilności społeczeństwa i jego instytucji, test zapewnia decydentom cenny wgląd w słabe strony i mocne strony poszczególnych narodów. Dzięki naciskowi na dane empiryczne i rygorystyczną analizę „Test Rebelii” stał się niezbędnym narzędziem dla politologów i decydentów pragnących zrozumieć złożoną dynamikę współczesnych społeczeństw. Na początku lipca rzesze mieszkańców Republiki Karakalpakstanu, autonomicznej republiki w Uzbekistanie, zebrały się w stolicy regionu Nukus, aby wyrazić swoje niezadowolenie z wprowadzonych nowelizacji konstytucji narodu, pozbawiającej autonomię i suwerenność . W miarę upływu dni demonstracje przekształciły się w gwałtowne starcia z policją i Gwardią Narodową, a niektórzy próbowali nawet wedrzeć się do budynków administracyjnych. Sytuacja stała się tak dramatyczna, że prezydent Uzbekistanu Szewkat Mirzijojew osobiście pojawił się w zbuntowanym regionie, aby stłumić niepokoje, co doprowadziło do wprowadzenia ogólnokrajowego stanu wyjątkowego. W wyniku starć zginęło 80 demonstrantów, a ponad stu zostało aresztowanych przez władze.
Manifestacje, które miały miejsce w regionie, zostały sprowokowane pierwotnym projektem reformy konstytucyjnej, ograniczającej suwerenność Republiki Karakalpakstanu. Warto zauważyć, że Republika Karakalpakstanu, która ma bogatą historię państwowości, było nawet oficjalnie uznawana za suwerenne państwo. Po upadku Imperium Rosyjskiego terytorium to zostało włączone do kazachskiej ASRR, następnie turkmeńskiej ASRR i wreszcie rosyjskiej SRR, zanim ostatecznie stało się częścią uzbeckiej SRR w 1936 roku. Wtedy to Karakalpakstanowi przyznano „Autonomiczną Socjalistyczną Republikę Radziecką” status.
Po upadku Związku Radzieckiego Karakalpakowie otrzymali szansę odzyskania niepodległości. Z prawnego punktu widzenia pozostawały częścią państwa uzbeckiego, jednak w praktyce uzyskały pełną autonomię zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej. Jednak ze względu na stabilność gospodarczą i społeczną ostatecznie zdecydowano, że „dołączą” do niepodległego Uzbekistanu. W 1993 roku podpisano porozumienie międzypaństwowe między obiema stronami, oficjalnie anektując Republikę Karakałpakstanu na okres 20 lat. Analizując porozumienie polityczne pomiędzy Uzbekistanem a republiką autonomiczną zauważa, że przyznało ono republice prawo do secesji w przypadku przeprowadzenia „referendum narodowego”. Proponowana nowa konstytucja w przypadku ratyfikacji skutecznie pozbawiłaby Karakalpakstan suwerenności i praw do secesji. Wynika to z usunięcia określenia „suwerenny” z opisu statusu Republiki Karakalpakstanu, a także wyeliminowania jakiejkolwiek wzmianki o jej prawie do odłączenia się od Uzbekistanu.
Zamieszki zostały wywołane zatrzymaniem Dauletmurata Tajimuratowa 1 lipca. Tadżimuratow stał na czele ruchu Alga w Karakalpakstanie, co skłoniło mieszkańców do zorganizowania 5 lipca demonstracji w Nukusie, sprzeciwiających się reformie konstytucyjnej. Protest cieszył się dużą frekwencją, wzięło w nim udział kilka tysięcy osób, a demonstranci skandowali hasła „zachowania suwerenności”, „dymisji władz lokalnych”, a nawet nawoływali do oderwania się od Uzbekistanu. W świetle ostatnich wydarzeń w Taszkencie wprowadzono stan wyjątkowy i ograniczono dostęp do Internetu w zbuntowanym regionie. Siłom bezpieczeństwa polecono także rozbicie protestu. Warto zauważyć, że Karakalpakstan, o którym mowa, jest najbardziej zaniedbanym regionem Uzbekistanu. Region cierpi z powodu niskiej jakości infrastruktury, ubóstwa, wyzwań środowiskowych i niskiego poziomu zatrudnienia, co jest przyczyną prawie jednej trzeciej całej migracji z kraju. Ze względu na niesprzyjające warunki społeczno – gospodarcze regionu niemal co roku w regionie autonomicznym odbywają się masowe demonstracje. W ciągu ostatnich trzydziestu lat rząd Uzbekistanu starał się tłumić skłonności separatystyczne w swoim regionie autonomicznym. Aby osiągnąć ten cel, urzędnicy wdrożyli różne środki, w tym zatrzymania i działania represyjne wobec przywódców politycznych i kulturalnych Karakalpaka, osobistości publicznych, a nawet zorganizowali przesiedlenia etnicznych Uzbeków na ten obszar, aby zmienić skład etniczny populacji. Działania te spotęgowały napięcia pomiędzy władzami lokalnymi i centralnymi, kreując problem separatystyczny w Karakałpakstanie i stanowiąc wymierne zagrożenie dla integralności terytorialnej Uzbekistanu (choć trzeba zaznaczyć, że autonomia niesie ze sobą prawo do secesji). Zgodnie z oczekiwaniami, rząd centralny podjął próbę zmiany konstytucji mającej na celu wyeliminowanie suwerenności regionalnej i zapewnienie stabilnych rządów Szewkata Mirzijojewa.
Jeśli chodzi o działania Taszkentu, wydaje się, że nie przewidział on intensywnej reakcji ze strony Karakalpaków. Suwerenność ich republiki jest wysoko ceniona i uważana za podstawowy aspekt ich tożsamości. Wszelkie próby kwestionowania lub podważania tej suwerenności spotykają się z zaciekłym oporem i są uważane za poważne wykroczenie. Prezydent Szewkat Mirzijojew złożył osobistą wizytę w stolicy Karakalpakstanu podczas lipcowych protestów, aby przywrócić stabilność. W przemówieniu przed lokalnym parlamentem głowa państwa zapowiedziała rozpatrzenie spornych poprawek w geście dobrej woli wobec protestujących. 4 lipca uzbecki parlament przygotował projekt nowelizacji konstytucji, która zachowała autonomię Karakalpakstanu. W rezultacie sytuacja w regionie ustabilizowała się, a masowe demonstracje wygasły już następnego dnia.
Rządowi Uzbekistanu udało się rozwiązać tę kwestię w sposób „dyplomatyczny”, choć nie bez ofiar i podjęcia surowych środków przez siły bezpieczeństwa. Prezydent Mirzijojew pokazał, że jest gotowy na kompromis i szukanie rozwiązań sporów bez uciekania się do przemocy. Zapewnienie stabilności w kraju stało się dla prezydenta niezbędnym działaniem przed reformą konstytucyjną, która ma dla niego ogromne znaczenie. Eskalacja wydarzeń w Karakałpakstanie zagroziła przyjęciu zmienionej wersji konstytucji kraju, kluczowej dla utrzymania legitymizacji w krajach autokratycznych. Co więcej, pokojowe rozwiązanie kryzysu pomogło zachować reputację Mirzijojewa jako „demokratycznego” przywódcy i jego pozytywną pozycję w oczach narodów zachodnich, z którymi rząd Uzbekistanu zacieśnił w ostatnim czasie współpracę.
W świetle tego warto zauważyć, że panowanie Szewkata Mirzijojewa jako przywódcy Uzbekistanu spowodowało znaczącą zmianę w polityce zagranicznej kraju. Wcześniej uwaga skupiała się na bezpieczeństwie i obronie, ale pod przewodnictwem Mirzijojewa uwaga została przekierowana na handel i ekonomię. W rezultacie kurs walutowy Uzbekistanu poprawił się, dając nowe możliwości eksportu uzbeckich towarów. Od 2016 roku odnotowano liczne przypadki wzmożonej wymiany handlowej pomiędzy Uzbekistanem a krajami sąsiadującymi, takimi jak Kazachstan, Kirgistan i Tadżykistan. Charakterystycznym terminem w polityce zagranicznej Taszkentu jest „ekonomizacja”. Termin ten odnosi się do priorytetowego traktowania negocjacji handlowych z partnerami zagranicznymi. W rezultacie Uzbekistan nawiązał strategiczne partnerstwo z Chinami w ramach inicjatywy infrastrukturalnej Xi Jinpinga, znanej jako „Jeden pas i jeden szlak”. Rząd Uzbekistanu pod przywództwem Mirzijojewa wspiera współpracę w kilku obszarach, m.in. w transporcie, handlu, inwestycjach, energetyce i przemyśle zaawansowanych technologii. Ponadto Taszkent aktywnie uczestniczy w rozwoju programów ukierunkowanych na otwarcie szlaków transportowych i logistycznych łączących Azję Środkową z Europą poprzez południowy region Chin. Głównym partnerem handlowym Uzbekistanu jest niewątpliwie Pekin, który co roku udziela temu krajowi miliardowych pożyczek. Najważniejszym przedsięwzięciem partnerstwa Uzbekistanu i Chin jest linia kolejowa Chiny – Kirgistan – Uzbekistan. Jego celem jest połączenie zachodniego regionu Chin z Iranem, Turcją i Europą, tworząc w ten sposób jednolity łańcuch logistyczny.
Choć projekt jest obecnie na etapie planowania, a budowa ma rozpocząć się jesienią tego roku, nie można niedoceniać potencjału kolei w zakresie generowania znaczących dochodów dla budżetu Uzbekistanu i przyciągania inwestycji zagranicznych. Polityka zagraniczna Uzbekistanu uległa istotnej transformacji, charakteryzującej się skupieniem na względach ekonomicznych. W tym celu kraj podjął kroki w celu ściślejszej integracji ze światową sferą finansową, handlową i gospodarczą. Pod przywództwem Mirzijojewa Uzbekistan uzyskał pierwsze w historii kraju ratingi kredytowe państw od szanowanych instytucji, takich jak S&P, Moody’s i Fitch. Ponadto kraj rozszerzył współpracę z organizacjami międzynarodowymi, takimi jak MFW, Bank Światowy i Azjatycki Bank Rozwoju, w związku z trwającymi rozmowami o przystąpieniu do WTO. W 2019 r. Uzbekistan dołączył także do Unii Tureckiej, do której należą Azerbejdżan, Kazachstan, Kirgistan i Turcja. Posunięcie to ułatwiło współpracę handlową i gospodarczą z krajami sąsiadującymi poprzez uproszczenie procedur celnych i tranzytowych. W świetle tego można zauważyć, że rząd Uzbekistanu poczynił godne uwagi postępy w wysiłkach na rzecz zapewnienia statusu beneficjenta w ramach Ogólnego Systemu Preferencji Unii Europejskiej (GSP+). Ponadto obecnie prowadzone są rozmowy z jednym z ich głównych sojuszników gospodarczych, Republiką Korei, z zamiarem zawarcia umowy o wolnym handlu. Uzbekistan stara się np. rozszerzać współpracę z różnorodnymi aktorami geopolitycznymi spoza Azji Centralnej, m.in. z Chinami, USA, UE, Iranem, Indiami, Koreą Południową i Japonią. Warto jednak zaznaczyć, że Chiny na tle pozostałych aktorów na tej liście wyróżniają się znaczącym wpływem na politykę Uzbekistanu. Korzyści ekonomiczne wynikające ze współpracy z chińskimi partnerami sprawiają, że ich opinia jest dla Taszkentu najwyższym priorytetem. W polityce międzynarodowej dominuje tendencja do wspierania Chin w kwestiach spornych. Obejmuje to przyjęcie prochińskiego stanowiska w sprawie Tajwanu i zachowanie milczenia w sprawie okrucieństw, które miały miejsce przeciwko ludności muzułmańskiej w Xinjiangu. Uzbekistan utrzymuje dobre stosunki ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej. Obydwa narody łączy strategiczne partnerstwo, które obejmuje solidną współpracę w obszarach gospodarki, kultury i bezpieczeństwa. Pierwotnie partnerstwo strategiczne zostało nawiązane na początku XXI w., co ma związek z amerykańską kampanią wojskową w Afganistanie, gdyż Uzbekistan graniczy z tym krajem. W rezultacie w latach 2001–2005 Amerykanie wykorzystywali uzbecki port lotniczy Kurshi-Khanabad jako bazę dla swoich sił powietrznych, które zapewniały pomoc logistyczną sojuszniczym kontyngentom wojskowym podczas przeprowadzania ataków na Afganistan. Od czasu objęcia władzy przez Mirzijojewa zauważalny jest wzrost współpracy handlowej i gospodarczej między Taszkentem a Waszyngtonem. W 2022 roku znacząco wzrosła wymiana handlowa Uzbekistanu ze Stanami Zjednoczonymi, osiągając 436,8 mln dolarów, czyli dwukrotnie więcej niż w 2020 roku, która wyniosła 277 mln dolarów. Ponadto w lutym sekretarz stanu USA Anthony Blinken odwiedził Taszkent po raz pierwszy od długiego czasu. Stany Zjednoczone postrzegają Uzbekistan jako kluczowego sojusznika w regionie, szczególnie w kwestiach bezpieczeństwa i gospodarki. W ciągu ostatniego roku nastąpił znaczący rozwój w stosunkach Uzbekistanu z krajami sąsiadującymi, Kazachstanem i Kirgistanem. 3 lipca Szewkat Mirzijojew usankcjonował ustawę „O ratyfikacji Traktatu między Republiką Uzbekistanu, a Republiką Kazachstanu w sprawie wytyczenia granicy państwowej uzbecko-kazachskiej”, uzgodnioną na szczycie z prezydentem Tokajewem w Astanie w grudniu poprzedniego roku. Jednak najbardziej godnym uwagi osiągnięciem tego spotkania było podpisanie paktu na temat stosunków sojuszniczych między Kazachstanem a Uzbekistanem. Dokument stanowi, że w przypadku zbrojnego ataku strony trzeciej na którekolwiek z państw objętych traktatem zostaną podjęte natychmiastowe działania w celu pokojowego rozwiązania konfliktu. Republikom traktatowym zabrania się podejmowania wobec siebie jakichkolwiek aktów agresji, w tym wykorzystywania ich terytoriów i zasobów. Zabrania się im również tworzenia lub przystępowania do jakichkolwiek sojuszy lub bloków, które są skierowane przeciwko sobie. Powstanie tego układu można uznać za bezprecedensowe w Azji Środkowej, gdyż nigdy wcześniej nie istniała w regionie podobna inicjatywa. Doprowadziło to do powstania „protosojuszu” między Taszkientem, a Astaną, który ma obiecującą przyszłość. Inicjatywa ta zrewolucjonizowała krajobraz geopolityczny Azji Środkowej, tworząc bardziej zintegrowane środowisko bezpieczeństwa, które wcześniej ograniczało się do współpracy gospodarczej. Głównym motywatorem działań Uzbekistanu i Kazachstanu była inwazja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę na pełną skalę, co spowodowało osłabienie wpływów i władzy Moskwy w Azji Centralnej.
Niewiele w annałach historii Uzbekistanu wydarzeń może mieć tyle znaczenia, co rozwiązanie sporu terytorialnego z Kirgistanem. Granica między obydwoma narodami, rozciągająca się na ponad 1378 km, od 2023 r. została wytyczona i zbadana na długości 1170 km. Pozostałe 208 km oraz dostęp do zasobów wodnych były głównymi źródłami niesnasek, co doprowadziło oba kraje na skraj konfliktu zbrojnego w 2016 r. Wtedy właśnie interweniował Uzbekistan, dbając o to, aby dyplomacja i dialog zwyciężyły nad konfliktem i wrogością. W rejonie zbiornika Orto-Tokai rozlokowano siły bezpieczeństwa. W ramach reakcji Biszkek wysłał do spornego regionu dodatkowy personel, co doprowadziło do konfrontacji między obiema grupami. Choć sytuacja została uspokojona, podstawowe przyczyny problemu nadal występują.
Kwestia enklaw pozostaje złożonym zagadnieniem, które nie zostało jeszcze rozwiązane. W Uzbekistanie leży kirgiska enklawa Barak, podczas gdy Kirgistan posiada uzbeckie terytoria Shakhimardan, Sokh, Chon-Gara i Jangayl. Spory te doprowadziły do sporadycznych konfliktów, z których ostatni miał miejsce w maju 2020 r. Prezydent Szewkat Mirzijojew wznowił negocjacje zawieszone wcześniej przez jego poprzednika Islama Karimowa, próbując rozwiązać spory terytorialne. Na początku tego roku ostatecznie zakończono demarkację granic, a Biszkek zatwierdził przeniesienie zbiornika Kemper-Abad do Taszkentu. Z kolei Kirgistan otrzymał 19 699 hektarów nowej ziemi. Pomimo tej uchwały nadal istnieją wyzwania dotyczące dostępu do zasobów wodnych i statusu enklaw.
Naród Uzbekistanu stał się ostatnio kluczową platformą ważnych negocjacji i szczytów. W ubiegłym roku miasto Samarkanda było gospodarzem wielu szczytów, w tym SCO, CA+1, Organizacji Państw Tureckich i kilku godnych uwagi międzynarodowych forów biznesowych. Aktywne uczestnictwo Uzbekistanu w organizacjach integracji regionalnej umożliwiło im ubieganie się o rolę mediatora. Uzbekistan podjął inicjatywę, aby zająć się pilną sytuacją w zakresie bezpieczeństwa w Afganistanie, gdzie niedawno kontrolę przejęli talibowie. Uzbekistan nawiązał konsultacje międzypaństwowe w sprawie problemu afgańskiego z różnymi krajami, w tym z Pakistanem, Indiami, Rosją, Chinami, Tadżykistanem, Kirgistanem, Kazachstanem i Iranem. Ponadto Taszkent nawiązał także kontakty z przedstawicielami talibów, którzy często odwiedzają Uzbekistan, aby negocjować z władzami pomoc gospodarczą i bezpieczeństwo granic.
Pod przywództwem Szewkata Mirzijojewa Uzbekistan podjął znaczące kroki w celu zwiększenia swojej obecności na arenie międzynarodowej. Kraj nadał priorytet współpracy handlowej i gospodarczej z innymi narodami oraz pracował nad rozwiązaniem problemów związanych z bezpieczeństwem. Jeśli zaś chodzi o temat wojny rosyjsko-ukraińskiej, jest to problem złożony i wieloaspektowy. Konflikt trwa od lat, a jego korzenie są głęboko splecione z historią i polityką regionu. Sytuację dodatkowo komplikuje zaangażowanie podmiotów zewnętrznych. Pomimo wysiłków na rzecz osiągnięcia pokojowego rozwiązania wojna spowodowała znaczne cierpienie ludzi i śmierć. Taszkent, podobnie jak inne państwa Azji Środkowej, przyjął przewidywalną politykę neutralności wobec zapoczątkowanego przez Putina konfliktu na Ukrainie. Uzbekistan był jednym z pierwszych krajów w regionie, który wezwał do zakończenia konfliktu i odrzucił tak zwane „Republiki Ludowe”. 25 lutego 2022 r. Szewkat Mirzijojew przeprowadził rozmowę telefoniczną z Władimirem Putinem. Służba prasowa Kremla podała, że Mirzijojew wyraził „zrozumienie” dla zaangażowania Rosji na Ukrainie. Administracja prezydenta Mirzijojewa zaprzeczyła jednak tym stwierdzeniom.
Uzbekistan nie uznał także przejęcia przez Rosję obwodów chersońskiego, zaporoskiego, donieckiego i ługańskiego. Władze lokalne nawołują obywateli pracujących w Rosji do powstrzymania się od przyłączania się do konfliktu pod groźbą oskarżenia i zakazują im zaciągania się do rosyjskiej armii. Taszkent aktywnie stara się nie angażować w toczącą się wojnę rosyjsko-ukraińską. Niemniej jednak partnerstwo Uzbekistanu z Rosją pozostaje solidne i oparte na współpracy. Pomimo załamania się rosyjskiej gospodarki od lutego 2022 r. Rosja pozostaje drugim najważniejszym sojusznikiem handlowym i gospodarczym Republiki Uzbekistanu. Uzależnienie Uzbekistanu od rosyjskiego gazu wynika z niemożności zaspokojenia własnego zapotrzebowania na energię. Gaz stanowi ponad 80% miksu energetycznego kraju, a roczny wzrost krajowego zużycia wynosi od 7 do 10%.
Ponadto, Uzbekistan posiada znaczne zobowiązania w zakresie dostarczania Chinom gazu ziemnego, co skutkuje deficytem, który należy zrekompensować importem rosyjskiej energii. Ponadto, Gazprom sprawuje kontrolę nad złożami ropy naftowej i gazu w Uzbekistanie za pośrednictwem sieci zagranicznych korporacji. W następstwie zachodnich sankcji Moskwa musiała przenieść swoją uwagę handlową i gospodarczą na Wschód, szczególnie w stronę Azji Centralnej. Dzięki importowi równoległemu Rosja mogła uzyskać objęte sankcjami towary i technologie przez Uzbekistan, Kazachstan, Kirgistan i Armenię. Jeśli chodzi o energię, Władimir Putin zaproponował w zeszłym roku Astanie i Taszkentowi propozycję „unii gazowej”, aby zapewnić stabilne dostawy gazu tym trzem krajom i innym potencjalnym nabywcom, takim jak Chiny. Propozycję tę odrzucili jednak przywódcy Kazachstanu i Uzbekistanu, uznając, że ograniczy to ich suwerenność energetyczną i umożliwi Rosji obejście sankcji poprzez sprzedaż ropy. Taszkent podchodzi z dużą rezerwą do działań wojskowych Putina, które doprowadziły do wielu problemów o charakterze globalnym, w tym zwłaszcza do naruszania przez Rosję integralności terytorialnej Ukrainy. Jednak pomimo braku pełnej akceptacji działań rosyjskich, stosunki Taszkentu z Moskwą są kluczowe dla stabilności politycznej, handlowej i gospodarczej tego kraju. Uzbecki establishment utrzymuje bliskie relacje z rosyjskimi politykami i biznesem, dlatego też uzbecki prezydent Szewkat Mirzijojew wziął udział 9 maja w Moskwie w paradzie zwycięstwa. Choć Taszkent utrzymuje neutralne stanowisko w sprawie wojny rosyjsko-ukraińskiej, pod naciskiem Zachodu musi ograniczać swój udział w procederze obchodzenia sankcji przez Rosję.
Wnioski
Reforma konstytucyjna pozwoli prezydentowi Szewkatowi Mirzijojewowi zachować swoje stanowisko do 2037 r. Nowe poprawki zapewniły obywatelom co prawda dodatkowe wolności i prawa, ale celem reformy było „resetowanie” kadencji Mirzijojewa, co umożliwi mu ubieganie się o trzecią kadencję. Od chwili objęcia urzędu Mirzijojew dał się poznać jako reformator (jak na warunki środkowoazjatyckie), wprowadzając szereg ważnych reform, które zaowocowały poprawą jakości życia w kraju. Niemniej jednak reżim pozostaje autorytarny, a opozycja nadal jest uciskana. Największym wyzwaniem dla Taszkientu w minionym roku były zamieszki w Autonomicznej Republice Karakalpakstanu, gdzie doszło do demonstracji przeciwko ograniczaniu autonomii w ramach pierwotnej wersji zmian w konstytucji. Obecny prezydent wykazał chęć negocjacji, wycofując kontrowersyjną poprawkę, co doprowadziło do stabilizacji w regionie.
W stosunkach międzynarodowych Taszkent, stara się nawiązać „wielopoziomową współpracę strategiczną” z naciskiem na „ekonomizację”. Zasadniczo Uzbekistan priorytetowo traktuje współpracę handlową i gospodarczą z innymi narodami. Chiny są największym partnerem gospodarczym tego środkowoazjatyckiego kraju, a Uzbekistan aktywnie kultywuje z nimi więzi polityczne i biznesowe poprzez inicjatywę infrastrukturalną Pasa i Szlaku. W ciągu ostatniego roku Uzbekistan zwiększył swoje zaangażowanie w różne regionalne projekty integracyjne, m.in. w mieście Samarkanda odbywają się szczyty międzyrządowe. Dzięki temu Taszkent może wzmocnić swoją rolę mediatora w regionie. Ważnym aspektem polityki zagranicznej Uzbekistanu jest rozwijanie stosunków sojuszniczych z Kazachstanem i rozwiązywanie sporów terytorialnych z Kirgistanem.
W obecnym konflikcie rosyjsko – ukraińskim Taszkent przyjął oficjalne stanowisko neutralności, pomimo bliskich powiązań gospodarczych z Moskwą. Jest mało prawdopodobne, aby to stanowisko uległo zmianie, mimo proukraińskich działań władz uzbeckich, takich jak odrzucenie firmowanej przez Moskwę „unii gazowej”, czy zakazanie obywatelom uzbeckim walki w imieniu Rosji lub odmowa przyjmowania rosyjskich artystów wspierających wojnę. Jednak istotna zmiana stanowiska Taszkentu mogłaby nastąpić dopiero w przypadku katastrofalnej porażki rosyjskich sił zbrojnych na Ukrainie, co mogłoby zapoczątkować rozpad reżimu Putina. Uzbekistan regularnie dąży do rozszerzania swojego partnerstwa z Chinami, Turcją i krajami zachodnimi, aby uchronić się przed niekorzystnymi skutkami wycofywania się Rosji z regionu.
18.09.2023
Zbliżająca się dostawa myśliwców F-16 na Ukrainę wywołała szereg opinii na temat ich potencjalnej skuteczności w trwającym konflikcie z Rosją. Podczas gdy niektórzy określają je mianem „game-change’ra”, inni postrzegają je jako bezsensowne marnotrawstwo zasobów. Jednak niezależnie od ich wpływu na pole bitwy, samoloty te niewątpliwie wyrządzą szkody Siłom Powietrznym Rosji, uszczuplając ich cenne zasoby. Nawet jeśli nigdy nie wezmą udziału w walce, sama obecność F-16 będzie kosztować Rosję wiele. Przed inwazją na Ukrainę w 2022 r. Rosyjskie Siły Powietrzno-Kosmiczne (WKS) dysponowały około 900 samolotami taktycznymi, w tym myśliwcami, samolotami szturmowymi i myśliwsko – bombowymi. Jednak po inwazji, w wyniku synergii ukraińskich myśliwców, systemów obrony powietrznej i nieszczęśliwych wypadków stracono od 84 do 130 samolotów. Niemniej jednak straty te stanowią jedynie część całkowitych strat poniesionych przez Rosję. Trwająca wojna spowodowała nadmierne wykorzystanie lotnictwa wojskowego, tworząc dodatkowe obciążenie finansowe dla kraju.
Rozważając wczesne etapy konfliktu, łączna siła bojowa wszystkich aktywnych platform ma ogromne znaczenie, ponieważ reprezentuje maksymalną siłę ognia, którą można natychmiast skierować na siły przeciwnika. Jednakże w długotrwałej wojnie, w której jedna strona stara się zniszczyć drugą, kluczowym czynnikiem staje się ogólna przeżywalność sił zbrojnych. Właśnie
w takiej sytuacji znajduje się obecnie WKS. Eksperci, obliczają, że od lutego 2022 r. reżim w Moskwie narzucił swoim siłom powietrznym ponadwymiarowe godziny lotów, w wyniku czego utracono od 27 do 57 samolotów. Każdy samolot ma przewidywany resurs i określoną liczbę godzin lotu, które są równomiernie rozkładane
w całym okresie jego służby, z podziałem na okresy obsługi technicznej i inspekcji. Na przykład, jeśli samolot zaprojektowano na 3000 godzin lotu i okres użytkowania 30 lat, będzie on latał około 100 godzin rocznie. Jeśli natomiast inspekcja wykaże większe lub mniejsze zużycie samolotu niż wcześniej zakładano, szacowany pozostały czas lotu zostanie odpowiednio zmieniony. Te wartości liczbowe odgrywają kluczową rolę
w planowaniu, wpływając na rezerwy paliwa, harmonogramy pracy załogi naziemnej
i szkolenie pilotów. Koncepcja przypisanych strat pokazuje, że Rosjanie wykorzystali większą część szacowanego okresu eksploatacji swoich samolotów w szybszym tempie, niż przewidywano. W rezultacie muszą to zrekompensować, zwiększając wysiłki konserwacyjne, zamawiając dodatkowe samoloty, ograniczając operacje, przyjmując mniejsze siły lub stosując kombinację tych opcji.
WKS stopniowo odchodzi od wykorzystania samolotów produkcji radzieckiej na rzecz bardziej współczesnych platform. Obecnie szacuje się, że co roku do WKS przyjowanych jest od 18 do 36 nowych samolotów taktycznych. Pomimo tego postępu warto zauważyć, że prawie połowę floty WKS w dalszym ciągu stanowią zmodernizowane samoloty radzieckie. W przypadku rosyjskich samolotów nowsze modele są budowane tak, aby wytrzymać znacznie dłużej niż ich radzieccy poprzednicy. Podczas gdy niektóre z tych samolotów mogą latać do 6000 godzin, wcześniejsze modele projektowano tylko do 3500 godzin w powietrzu. Chociaż niektóre samoloty, takie jak MiG-31, zostały zmodernizowane w celu wydłużenia ich żywotności, inne, takie jak Su-24, Su-25, Su-27 i MiG-29, osiągają już kres swojego resursu i mając maksymalnie 1000 godzin nalotu muszą zostać zrotowane.
W pierwszych miesiącach konfliktu na Ukrainie WKS przeprowadził imponujące 150–300 lotów bojowych dziennie, co stanowi wyraźny kontrast w porównaniu z 60 codziennymi lotami bojowymi w czasach pokoju. Obecnie, częstotliwość lotów WKS spadła do zaledwie 100 lotów dziennie, co oznacza, że od początku wojny WKS latają dwukrotnie więcej niż zwykle. Według powszechnie stosowanych procedur, dodatkowe wykorzystanie samolotów jest równoznaczne z utratą około 34 samolotów od początku inwazji. Jeśli chodzi o starsze samoloty, którym pozostało niewiele godzin, to dodatkowe wykorzystanie jest w rzeczywistości równoznaczne z utratą kolejnych około 57 samolotów WKS.
Skład sił WKS pozostaje niejasny, podobnie jak dokładny wiek i historyczne rozmieszczenie wszystkich samolotów. Dodatkowo, część samolotów taktycznych WKS nie jest obecna na Ukrainie, lecz wykorzystywana jest raczej do celów szkoleniowych lub do odstraszania samolotów NATO. Loty te nie są uwzględniane w powyższych danych dotyczących wykorzystania i są oddzielone od lotów wykonywanych na Ukrainie, co ostatecznie prowadzi do niedoszacowania wartości około 57 sztuk całkowitych strat przypisanych WKS. Zatem można wnioskować, że suma strat faktycznych wynosi około 187 samolotów WKS. Na podstawie tych szacunków przewiduje się, że WKS będzie corocznie tracił około 30–60 samolotów w wyniku działań wojennych, wypadków
i innych nieujętych wyżej przyczyn. Aby zminimalizować takie straty, Rosjanie mogą podjąć różne kroki. Mogliby na przykład zwiększyć częstotliwość i dokładność inspekcji, zapewnić większe wsparcie techniczne, dostosować profile lotów i rotację statków powietrznych oraz zmniejszyć liczbę godzin szkoleniowych. Wdrażając te działania, możliwe jest zmniejszenie liczby potencjalnych strat do szacunkowych 34 samolotów. Należy jednak zauważyć, że środki te wymagają znacznych zasobów, czasu i siły roboczej – a wszystkie te zasoby są już wyczerpane ze względu na trwający konflikt. Prognozuje się, że latem 2024 roku straty poniesione w trakcie lotów bojowych mogą spowodować, że rosyjskie siły powietrzne będą operować na poziomie poniżej 75% przedwojennych zdolności. Aby to zrekompensować, WKS będą musiały rozważyć zwiększenie produkcji, zmniejszenie wykorzystania lub zmianę struktury sił w ciągu najbliższych trzech dekad. Pomimo tych wyzwań sytuacji nie należy jeszcze postrzegać jako krytycznej.
W najbliższej przyszłości WKS stanie w obliczu nowego zagrożenia, jakie stwarza Ukraina. Tym razem wyzwaniem będą myśliwce F-16, udoskonalona obrona powietrzna
i rakiety manewrujące. Rosyjskie Siły Powietrzne, stoją w obliczu licznych zagrożeń, które zmuszają je do przeznaczania większej części swoich ograniczonych zasobów na walkę
z nimi. W rezultacie Rosjanie będą mieli mniej samolotów do wsparcia operacji naziemnych. Co więcej, ciągłe używanie myśliwców WKS przez dwa lata spowodowało utratę ich wydajności, co pogłębia problem.
08.09.2023
Yemen is a place of constant war. Yemeni tribes have been fighting each other for centuries. The Huthis have been fighting Yemen’s central government since 2004. When this regime, then led by dictator, 'Ali Abdullah Saleh, was rocked by the events of the Arab Spring in 2011, the Hutis moved on to the wider political violence that was erupting across the country. They took advantage of the disintegration of the regime to advance their own agenda and ultimately take control of the capital and territory that was once known as 'North Yemen’. The Huthis would like to take control of all of Yemen and fear the internationally recognised government of Yemen (the Government of the Republic of Yemen, or ROYG). The ROYG is actually a loose and feuding coalition of groups united only by their opposition to the Huti. However, they have prevented a Huti takeover of the entire country, and have at times ousted the Hutis from key areas, with foreign support. In short, Yemeni territory is the most important asset for the Huti, and the ROYG is their greatest threat and obstacle.
Nonetheless, the Huthis have developed a self-interested interest in attacking ships at Bab el-Mandeb. Firstly, it should be noted that although the Huti had been carrying out sporadic attacks for several years, it was only when their offensive against the Yemeni city of Ma’rib stalled in 2022 that they turned their attention more towards the Red Sea. Unable to capture Ma’rib from the ROYG, the Hutis began importing large quantities of radar and anti-aircraft weapons from the Iranians, and began to boast of their new ability to disrupt global maritime trade. Moreover, the military standoff created political problems for the Huti. Like their Iranian allies and other members of the Axis of Resistance, the Huti were failing miserably in subjugating their population and exerting control over them. They have been unable to deliver services, pay salaries or promote civil rights in areas under their control. People are increasingly dissatisfied with Huti rule.
Thus, the timing of the Huti’s switch to naval operations does not seem coincidental. Most likely, unable to make further progress on land or provide a decent living for the population they control, the Huti began to expand their naval warfare operations to open up a new front in the hope that this would again publicise their military operations and overshadow their land-based, political and economic failures. Moreover, by starting to fight new enemies, the Huthis have been able to accumulate a degree of support for themselves, both in Yemen and abroad. Indeed, it is also important to understand that prior to their new campaign against the Ships, the Huti had few allies or admirers in the Middle East. The Huthis are a fundamentalist element within the Zayd, or Shia, community. Most of the Muslim world is Sunni, and most Shiites are 'Ithna 'asharis, not Zaydis. Thus, the Huthis are a minority of a minority. Moreover, their alliance with Iran has not increased their regional popularity because most Arabs (let alone Jews, Turks and Kurds) hate the Persians, whom they often see as patronising enemies.
Consequently, embarking on a new strategy of naval attacks and claiming support for the Palestinians suddenly transformed the fortunes of the Huti. They could now claim to be acting as a force of Muslim solidarity for the Palestinians against the United States and Israel. By supporting the Palestinian cause, the Hutis sought to end their status as pariahs in the Arab and Islamic world. And they quickly succeeded in doing so. Supporters of the Palestinians in the Middle East and around the world suddenly embraced the Hutis in a way they never had before, because they were now portrayed as defenders of the oppressed Palestinians, rather than the fundamentalist Zaydists allied with Iran that they really are. Moreover, these attacks have put the Huti on the world map. The Huti can now claim to be waging a war against the United States and have shown that the world must be paying attention to them because they have the potential to shut down all shipping in a key region. This has made the Huti admired in some circles and feared in others. In particular, it has raised their popularity in Yemen itself, providing much-needed relief to the growing public discontent there.
Huti’s „slogan” is „God is great! Death to America! Death to Israel! A curse for the Jews! Victory for Islam.” All of this is about objectives that go far beyond the Arabian Peninsula and speaks to Huti’s aspirations to be a major player in the region and the world, all of which is well served by holding global trade hostage at Bab el-Mandeb. This has also benefited Iran and was probably one of Tehran’s main motives for supplying Huti with weapons in the first place. Iran wants its allies and proxies to be able to threaten global choke points (such as the Strait of Hormuz) and otherwise threaten the interests of countries around the world in the hope of forcing them to work in Iran’s favour. In this way, the Hutis have become a hugely valuable investment for Iran at surprisingly little cost. While Iran helps, supports and encourages the Huti to attack ships in the Red Sea, they do so primarily because it is to their own advantage. Indeed, perhaps the best evidence of this is the fact that in recent months the Huti have begun attacking ships in the Red Sea that had no connection to Israel at all. This shows that while the Huti’s naval strategy may have started out as an attempt to show solidarity with the Palestinian cause, the benefits it has brought have led them to continue it for their own interests, which far exceed what might happen in Gaza. What’s more, they are doing it so far at a very low cost to themselves.
We can all hope that US operations will deprive the Huti of their ability to continue these attacks or deter them from carrying out further attacks. However, this seems unlikely. All the US is doing so far is striking at the Huti’s very ability to attack ships, which is extremely cheap for them, both because the weapons they use are cheap to produce and because most of this cost is borne by the Iranians. It is also worth remembering that the Huti have survived years of Saudi and Emirati air strikes. Furthermore, the military systems that US forces use are often much more expensive than the Huti and Iranian systems that are destroyed. It seems very likely that the Americans will choose to continue to use SM-2MRs and TLAMs as a response to Huti-launched Shahed-136s. The chronic conflicts in the Middle East starting from the Arab-Israeli conflict, to the Iran-Iraq war, to the Israel-Hezbollah and Israel-Hamas confrontations, show the prevailing rules of the current war. However, the current US strategy towards Yemen is purely defensive. US ships intercept Huti missiles fired towards Bab el-Mandeb, and aircraft and ships carry out pre-emptive attacks on Huti positions. Historically, there is only one thing that the Huti have shown to matter more to them than anything else, and that is their control over Yemeni territory.
In 2018, a ground force of Yemeni tribesmen, supported and led by several thousand armed UAE special forces, conducted a devastating march from its base in Aden, along the Red Sea coast. This force repeatedly defeated Huti defensive positions, capturing the port of Mokha and other towns threatening to capture Hudaydah – then the last major port in Huti hands. The Huti had no military capability to stop the Emirati attack and in their desperation agreed to negotiate. Unfortunately, the US agreed with the international point of view – reinforced by Huti propaganda – that a battle for Hudaydah would be a humanitarian disaster. As a result, the Emirates and their Yemeni allies were forced to agree to terms that left Hudaydah in Huti hands. Similarly, when the Huti offensive against Ma’rib was stopped by ROYG forces (supported by Saudi air strikes) trained and equipped by the Emirates in 2022, again the Hutis agreed to negotiate a ceasefire. What both incidents show is that what the Huti value most is the possession of Yemeni territory, and they will only agree to compromise and make concessions when it is threatened. Consequently, if the US and its allies are to convince the Huti (and the Iranians) to end their attacks on ships in the Red Sea, they will have to create a similar threat. To date, the American people have shown little inclination to use US ground forces in Yemen, nor should we. It is not necessary to achieve our goals, and potentially harmful if we do it wrong, as we did in Iraq before Surge and in Afghanistan throughout our 20-year participation there. Instead, we should look to the various examples from the 1980s when the US secretly armed and aided indigenous forces fighting against countries or other groups hostile to our interests.
The Mujahideen in Afghanistan were the most notorious and among the most successful. However, the Forces Armées Nationales Tchadiennes (FANT) forces in Chad were arguably even more victorious over the Libyan forces, who ultimately played an important role in undermining Muammar Gaddafi’s regime and weakening his aggressive plans for North Africa. Similarly, the Nicaraguan contras eventually forced the government of Daniel Ortega to agree to genuine elections in 1990, which removed Ortega and the USSR-backed Sandinistas from power. The same approach produced more mixed results in the case of Angola, but forced the USSR-backed MPLA to agree to real elections in 1992, in which UNITA was able to contest and secure a draw. In Yemen, following the same approach would mean arming, equipping and training ROYG forces. While some advanced guided anti-tank missiles and other systems could be provided, most of the weapons should come from old Soviet stockpiles. In Yemen, 1950s T-55 tanks and D-30 guns are still the kings and queens of the battlefield and there is no need to provide the ROYG with the same kind of equipment that the Ukrainians so desperately need to repel a Russian invasion. And all of this would ideally be done by CIA paramilitary assets rather than US military forces. Ideally, this would also mean continuing to use US air and naval assets to defend maritime transport in the Red Sea, to degrade Houthi military assets and to intercept Iranian arms shipments to the Houthis, although the last has proved difficult. The US could also consider providing direct air support to ROYG ground forces, which could be extremely helpful to them. In addition, the US should keep up this military pressure on the Houthis not only until they are prepared to agree to stop attacking ships in the Red Sea, but until they are willing to lay down their arms and agree to a new political deal for Yemen that would restore a national government in which they could participate as individual Yemenis, able to organise as a political party, but nothing more. Least bad option No policy proposal is free of flaws and doubts. This is especially true when considering policy options towards the Middle East at this time, when the United States has squandered so many opportunities in the past. I will only maintain that the plan of action I have outlined above is the least bad of all our realistic plans of action. The main flaw in my proposed approach is that ROYG is definitely not an ideal partner. Again, it is largely a mix of political and tribal entities whose only bond is their hatred of the Houthis. They could easily fall apart as soon as the Houthis are defeated, and possibly even before. While this is a serious flaw and would have to be factored into US plans, it need not be an obstacle. The Afghan Mujahideen were equally fragmented, and of course, their alliance fell apart as soon as the Soviets were driven out. But this example also provides a useful remedy: America’s biggest mistake in Afghanistan was to walk away after the Soviets retreated. Had we really conducted a 'Charlie Wilson War’ and maintained our involvement thereafter, there is reason to believe that Afghanistan might have turned out very differently and probably without the Taliban in power. In fact, none of the opposition groups that the US supported in the 1980s and 1990s were ideal partners. They were all terribly flawed in various ways. But they all accomplished important missions in defence of key American interests. We should take encouragement from these achievements, while preparing to address the shortcomings of ROYG in ways we simply did not do with Muja, FANT, the Contras, or UNITA.
As for the likely alternatives, they all seem worse to me. Less likely to achieve America’s goals, and at a higher cost. I have noted the flaws in the current administration’s approach, even as I appreciate their willingness to defend American interests in a way that none of their predecessors did. While I am not opposed to the idea of directly striking Iranian targets, particularly military and intelligence targets, I am sceptical about whether this will achieve our goals in Yemen. The Houthis have their own interests, and their profits are so significant that unless their control of Yemen is threatened, I very much doubt that Tehran could order them to stop further attacks on the Red Sea, even if direct US strikes on Iranian assets would convince Khameinei that he should try to do so. Again, the Houthis are allies of Iran, not proxies, and are like rabid dogs, extremely difficult to control and likely to bite the hand that feeds them. Over the past decade, following the Israeli model, the US has increasingly relied on targeted killings as a tactic against difficult actors in the Middle East. What I call 'War by Assassination’ can certainly help degrade an adversary, but to date it has yet to win any war by itself. Moreover, neither we nor the Israelis have yet succeeded in applying it to force the enemy. Despite Israel’s sustained, successful campaign of targeted assassinations, Iran has not shut down its nuclear programme, and insofar as it has occasionally stopped it, these interruptions have come as a result of diplomacy backed by tough sanctions and the threat of more force. Israel’s assassination campaign may have hampered its work, but that is all it can claim, and it is not even clear that it has done so. America’s own targeted assassination campaigns – against ISIS, the Iranian-supported Hashd ash-Shaabi groups in Iraq, against the Taliban in Afghanistan and elsewhere – have also harmed these groups by killing important leaders, but none of them have been sufficient to make any of them give up their harmful actions, or even their attacks on Americans. The most notorious of all targeted killings, that of Kasim Sulaymani in 2020, is also the best illustration. Because Sulaymani was exceptionally talented and trusted by Khameinei, his death was a serious blow to Iran’s aggressive expansion in the Middle East and left Tehran and its allies disorganised for several years. But it did not persuade Iran to abandon its violent campaign of Middle East domination. It may even have given it additional momentum. To conclude my remarks by returning to the subject of the merits of this action plan, it is the only one of these proposals that offers the prospect of the complete destruction of the Houthis’ military power. It certainly won’t happen quickly, but it is a realistic long-term prospect. And doing so would be a huge blow to Iran, depriving it of an important ally in a key part of the world. Moreover, it would give reassurance to America’s allies that the US is no longer surrendering the Middle East to Iran, or even relegated to merely playing defence, while Iran attacks wherever it can until it inevitably finds a chink in the armour it can exploit. Helping the Yemeni coalition government fight the Houthis and push them out of the areas they have taken over would send a key signal to our allies that the United States is finally ready to help them reclaim their lives and their lands. Nothing could have a more beneficial effect on a region that desperately needs to believe that a better way is possible and that it is not abandoned by the United States to the mercy of Tehran’s sovereignty.
10.03.2024
ul. Złota 75A lok. 7, 00-819 Warszawa